Motorniczy wprawdzie próbował ostrzec dzwonkiem psa biegnącego po torowisku na ul. Dąbrowskiego, ale pasażerka „siódemki” zwróciła uwagę, że motorniczy nie próbował hamować ani nie zatrzymał się po tym, jak pies dostał się pod koła tramwaju.
Czytaj też: Tramwaj przejechał psa. Dlaczego motorniczy MPK nie zatrzymał się?
- Motorniczy tłumaczył, że nie zatrzymał, bo był w szoku - mówi Sebastian Grochala, rzecznik MPK. - Zapewnił, że po dojechaniu na przystanek Dąbrowskiego - al. Śmigłego-Rydza wysiadł z pojazdu i zobaczył na torowisku przejechanego psa. Niestety, nie zastosował się do obowiązujących przepisów wewnętrznych i nie poinformował o zdarzeniu nadzoru ruchu. A nadzór ruchu w MPK musi w takiej sytuacji wezwać Zakład Usług Komunalnych, który odpowiada za usuwanie zwierzęcych zwłok z torów czy ulic.
Zachowanie motorniczego niezgodne z procedurą skłoniło władze MPK do udzielenia motorniczemu nagany oraz potrącenia mu premii. MPK ostrzegło motorniczego, że w przypadku następnego naruszenia procedur zostanie rozwiązana z nim umowa o pracę.
Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?