Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pabianickie schronisko prawie pełne

(PAT)
Śnieg na terenie schroniska musi być odgarniany regularnie. I jest.
Śnieg na terenie schroniska musi być odgarniany regularnie. I jest. (PAT)
Ostry atak zimy sprawił, że w pabianickim ośrodku dla bezdomnych przy ul. Granicznej 2/4 zapełniły się niemal wszystkie z trzydziestu miejsc, którymi dysponuje placówka. Szefowie placówki zobowiązali się jednak przyjąć do niej każdego, kto będzie szukał dachu nad głową. Tylko trzeba podporządkować się obowiązującym tam twardym zasadom.

– Od początku tygodnia trafiło do nas osiem nowych osób – mówi dyrektor Marek Skrzymowski. – W brudnych, podartych, śmierdzących ubraniach, pijani, bez dokumentów... To norma. Trudno jednak, by w siarczyste mrozy zostawiać ich bez pomocy, skazując na śmierć.

W ośrodku bezdomni dostają czystą odzież i jedzenie, nie marzną. Jednak część z nich bardzo szybko odchodzi ze schroniska wybierając nawet zimą życie na ulicy. Powodem są głównie dwie obowiązujące tam reguły: bezwzględny zakaz picia alkoholu oraz konieczność pracy na rzecz placówki.

– Przez trzy miesiące nie pozwalamy nikomu wyjść poza bramę. Sama myśl o takim zamknięciu jest już przerażająca. Ale właśnie w ten sposób możemy ocalić czyjeś życie. Ile czasu potrzeba przy piętnastu kreskach poniżej zera, by zamarznąć po wypiciu pół litra wódki? – pyta retorycznie Elżbieta Skrzymowska.

Bezdomni z Pabianic i okolic pocztą pantoflową dowiadują się, czego nie wolno w ośrodku, a ich niechęć do zakazów skutkuje tym, że liczba miejscowych jest niewielka. Przeważają ludzie "gdzieś z Polski".

– W bardzo zimne dni przyjmujemy pijanych, ale do izolatki i na krótko. Gdy wytrzeźwieją, nie ma mowy o dalszym piciu. Najwyżej o pracy – mówi Marek Skrzymowski.

Zajęcie znajdzie się dla każdego. Teraz bezdomni muszą ciągle odgarniać śnieg, a powierzchnia schroniska to aż 7 tysięcy metrów kwadratowych. Ponadto sprzątają budynek, obierają warzywa na obiady wydawane w stołówce przy ul. Partyzanckiej, zajmują się gotowaniem posiłków, myciem naczyń, paleniem w piecu... Czas wolny jest nie wcześniej niż o godzinie 16.

– U nas wszystko odbywa się regularnie. Pobudka jest o godz. 6.50, potem śniadanie, przydział obowiązków i... do pracy – dodaje Elżbieta Skrzymowska. Schronisko przyjmuje tylko mężczyzn (bezdomne kobiety są odsyłane do placówki w Brodni w gminie Łask). To ludzie z bogatymi życiorysami (alkohol, narkotyki, pobyty w więzieniu), często mimo młodego wieku – niektórzy dopiero przekroczyli dwudziestkę. W ośrodku są przekonywani, by przestali pić, poszli na terapię, zaczęli drugie życie. Niektórzy skutecznie. Dla innych wybór jest oczywisty – gdy tylko słupek rtęci idzie do góry, wracają na ulice.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pabianice.naszemiasto.pl Nasze Miasto