Złośliwi powątpiewają w to, czy jakość piłkarska drużyny z al. Unii 2 predysponuje ją do występów w najwyższej klasie rozgrywkowej, lecz nawet oni muszą przyznać, że pod względem organizacyjnym ŁKS w niczym już nie przypomina wraka sprzed kilku lat. Tomasz Salski stworzył dobrze funkcjonujący mechanizm i co ciekawe także kobiety pełnią w nim ważne role.
Po pierwsze - stanowczość
W „resortach” stricte sportowych polskich klubów nadal można je policzyć na palcach jednej ręki, spotkamy je natomiast w każdym dziale marketingu, ba, to teraz coraz częściej ich właśnie działka.
Milena Chmielecka odpowiada za marketing Akademii ŁKS i koordynację różnego rodzaju eventów organizowanych przez klub. Paulina Liszka zajmuje się w al. Unii 2 kontaktami z partnerami, sponsorami, rywalami i w końcu ekstraklasą, czyli podmiotem organizującym piłkarskie rozgrywki. Obie „atakują” niejako z drugiego szeregu, w oczy rzucają się rzadko (bo i nie taka ich rola), lecz do powiedzenia w ŁKS mają niemało.
- Nie zawsze znamy się na sporcie w takim stopniu jak mężczyźni, ale ponieważ inaczej patrzymy na pewne rzeczy, w kreowania wizerunku czy sprzedaży osiągamy dobre wyniki. To przede wszystkim kwestia umiejętności i kompetencji – tłumaczy Paulina, która w przeszłości pracowała w Podbeskidziu Bielsko-Biała. Dwa lata w ekstraklasie. Dwa lata na jej zapleczu.
Co piłce nożnej może dać kobieta? I przede wszystkim, co może dać ŁKS-owi?
- Kobieta ociepla wizerunek, a choć wbrew pozorom reagujemy bardziej emocjonalnie od mężczyzn, bo i wszystko chcemy mieć zazwyczaj załatwione na „wczoraj”, jesteśmy, co zresztą powtarza prezes [Tomasz Salski – przyp. red.] lepiej od panów zorganizowane – mówi Milena Chmielecka. - Na pewne sprawy patrzymy po prostu inaczej. Bez względu na to, czy projektujemy koszulki, czy plakaty, jest nam łatwiej uzyskać pożądany efekt, bo dysponujemy bardziej wyostrzonym okiem i to żaden stereotyp. Wydaje mi się, że jest wiele spraw, które z Pauliną potrafimy załatwić szybciej i lepiej od mężczyzn – przekonuje Milena, a jej koleżanka dodaje: - Kobiety bardziej dbają o wygląd szeroko rozumianego produktu. Często zwracają uwagę na rzeczy, które wpływają na jego końcową ocenę, a które nierzadko bywają ignorowane przez mężczyzn.
Po drugie - otwartość
Mówi się niekiedy, że piłka to świat, który nie bierze jeńców. Nie ma tu miejsca na sentymenty (co nie znaczy, że tych sentymentów w niej nie ma), co więcej nierzadko zmusza on do podejmowania trudnych decyzji. Czy wobec tego kobietom trudniej jest się tutaj odnaleźć?
- Na początku mamy gorzej niż mężczyźni, ale potem wszystko zależy od wiedzy i umiejętności, dlatego osoby o introwertycznej osobowości nie mają w piłce łatwego życia. Relacje kobiet z męskim światem futbolu muszą funkcjonować na zasadach partnerskich. Nie może być przecież tak, że gdy na przykład piłkarze chcą z naszą pomocą załatwić coś ważnego dla siebie, by sprostać ich oczekiwaniom stajemy na głowie, a kiedy to my potrzebujemy pomocy, choćby przy okazji organizacji jakiejś akcji marketingowej, zawodnicy wykręcają się sianem. Dlatego w tej pracy kobiety muszą być stanowcze. To klucz – twierdzi Paulina Liszka i po chwili dodaje, że piłkarze pochodzący z mniejszych klubów, w przeciwieństwie to tych bardziej doświadczonych, nie są przyzwyczajeni na przykład do dużej liczby akcji marketingowych, co na początku utrudnia współpracę. I na to jednak znajdzie się zawsze recepta.
- Najważniejsze to chcieć się dogadać. Jeśli wytłumaczymy piłkarzowi, dlaczego jego udział w akcji jest dla klubu ważny, a on zrozumie swoją w niej rolę, problemy znikają – mówi Paulina Liszka.
Wychodzi więc na to, że i ŁKS bywa kobietą. I jest ona nie tylko stanowcza.
- Kiedy trzy lata temu zaczęłam pracować w Łódzkim Klubie Sportowym byłam tu pierwszą kobietą, w dodatku otoczoną gronem bardziej doświadczonych w temacie mężczyzn, więc te początki, zapewne także dlatego, że to wszystko odrobinę mnie onieśmielało, nie należały do najłatwiejszych. Trwało to jednak krótko, szybko znaleźliśmy wspólny język i dziś nie mam z tym problemów – wyjaśnia Milena.
Ona, podobnie jak i jej koleżanka wie, że stanowczość jest w tej pracy istotna, ale nie uważa, by w związku z tym receptą na problemy była przesadna zatwardziałość.
- Kobieta w tym świecie nie musi mieć szczególnie twardej skóry. Powinna być natomiast otwarta. Ta „twardość” nic nie zmieni, bo wielu funkcjonujących w piłce nożnej mężczyzn już tacy są, a to prowadziłoby do konfliktów. Muszę więc mieć otwartą głowę. Muszę wysłuchać. Muszę zrozumieć i… przekonać do swoich racji – mówi Milena Chmielecka.
Jak to wygląda w ŁKS? – Zdradzę jedynie, że na swoim stawiamy często – dodaje Milena, uśmiechając się przy tym znacząco.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?