O tym, że w ogóle coś się dzieje w tym kraju, dowiedziałam się od rodziców, którzy do mnie zadzwonili - mówi. - Wtedy włączyłam telewizor i zobaczyłam rozruchy. W Hurghadzie sklepy są otwarte, życie toczy się normalnie.
Anna Rozalska, pracownica Konsorcjum Polskich Biur Podróży, wróciła do Łodzi z Sharm El-Sheikh tuż po wybuchu zamieszek.
- Sharm El-Sheikh leży 600 km od Kairu. To kurort i nikt się nie rusza poza jego obręb. Tam są tylko turyści i obsługa hoteli, która pracuje normalnie - zapewnia. - Jako jedna z ostatnich turystek pojechałam na wycieczkę do Kairu. Nie mogłam uwierzyć, że zaraz potem wybuchły tam zamieszki.
W środę na lotniskach w Warszawie, Gdańsku, Poznaniu i Katowicach wylądują kolejne grupy Polaków, wracających z Egiptu. Pracownicy biur podróży kontaktują się z rezydentami za pomocą faksu, bo łączność telefoniczna została zerwana. - Nie działa poczta elektroniczna, komputery - relacjonuje Beata Sadowska, rzecznik TUI, biura, z którym nadal wypoczywa w Egipcie 200 Polaków, w tym około dziesięciorga łodzian. Stu turystów wróci w środę, reszta zostanie do piątku.
- Nasza rezydentka w Sharm El-Sheikh twierdzi, że na ulicach kurortu jest spokojnie. Była próba demonstracji, ale kilkadziesiąt osób szybko się rozeszło, bez interwencji policji. Rezydenci bardziej niż rozruchów obawiają się, że zabraknie żywności i środków czystości. Ich zapasy topnieją, a dostawy z Kairu są wstrzymane.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?