Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pabianice prywatyzują szkolne kuchnie

Marcin Bereszczyński
Kuchnia w gimnazjum nr 3 pierwsza trafi w prywatne ręce
Kuchnia w gimnazjum nr 3 pierwsza trafi w prywatne ręce fot. Jakub Pokora
W Pabianicach szykuje się kuchenna rewolucja. Wszystkie szkolne kuchnie i stołówki mają trafić w prywatne ręce.

W ten sposób miasto zaoszczędzi, a dzieci będą miały nadal zapewnione posiłki w szkołach. Alternatywą jest likwidacja wszystkich szkolnych stołówek.

O tym, czy kuchenna rewolucja dojdzie do skutku, zadecyduje eksperyment w gimnazjum nr 3 w Pabianicach. Tam już w kwietniu odbędzie się konkurs ofert dla ajentów, którzy poprowadzą kuchnię. Na razie zgłosiło się czterech chętnych, a wśród nich kucharki z tej szkoły, zamierzające wziąć interes, czyli garnki, we własne ręce.

- Nie mam pieniędzy na prowadzenie stołówki. Fundusze kończą mi się w czerwcu. Mam do wyboru albo zamknąć kuchnię, zwolnić kucharki i zagłodzić uczniów, albo coś zrobić, żeby do tego nie doszło - powiedział Włodzimierz Stanek, dyrektor gimnazjum nr 3. - Wpadłem na pomysł wydzierżawienia kuchni i stołówki, na co rocznie musiałem wydawać 140 tys. zł.

Dyrektor chce postawić warunki potencjalnym ajentom. Obiady, które obecnie kosztują 3,90 zł, nie mogą być droższe niż 4,20 zł. Włodzimierz Stanek chciałby też, aby dzierżawca zatrudnił szkolne kucharki. Co firma gastronomiczna dostanie w zamian? Będzie mogła organizować w szkolnej stołówce bankiety, chrzciny, komunie i inne imprezy okolicznościowe. Ajent, korzystając ze szkolnych garnków w kuchni, będzie mógł gotować posiłki z dostawą do pabianickich firm. Na bankietach i obiadach z dostawą do klienta powinien zarobić na czynsz dla szkoły, opłaty za wodę i prąd oraz pensję personelu. Zarobić na tym musi dużo, bo na szkolnych obiadach za 4,20 zł raczej nie zyska finansowo. Ale chętni już są.

- W kwietniu konkurs, w maju rozstrzygnięcie, przez wakacje ajent urządzi kuchnię i stołówkę według własnych potrzeb, a od września uczniowie dostaną obiady na nowych zasadach - wyjaśnił dyrektor Stanek.

- Jeśli to się sprawdzi, wdrożymy takie same rozwiązania we wszystkich miejskich szkołach- zapowiedziała Małgorzata Biegajło, wiceprezydent Pabianic. - Jeśli natomiast pomysł okaże się chybiony, to wycofamy się z niego i będziemy szukać innych sposobów na szkolne oszczędności. Nic nie chcemy robić pochopnie ani na siłę.

Pomysł przejęcia kuchni przez prywatne firmy nie podoba się szkolnym kucharkom. Zwłaszcza tym z gimnazjum nr 3, które nie wiedzą, do kiedy będą pracowały, czy mają możliwość zatrudnienia się u ajenta lub szansę na wygranie konkursu. Obawiają się, że jeśli trafią pod skrzydła ajenta, to w ferie i wakacje nie dostaną wynagrodzeń. Stołówka zapewne będzie wtedy stała pusta.

Na razie w gimnazjum nr 3 pracują dwie kucharki, które wydają dziennie od 80 do 120 obiadów. Uczniów jest w szkole siedmiuset. Kucharki twierdzą, że wydawałyby więcej posiłków, gdyby oferowały pizzę i hamburgery.

- Albo biznes, albo dobro dzieci - mówi kucharka, która chce pozostać anonimowa. - U nas obiad kosztuje 3,90 zł. Tymczasem wielu uczniów woli wydać znacznie więcej na chipsy w szkolnym sklepiku.

- Zakładamy firmę i gotujemy dalej, bo co innego nam zostało - mówi inna kucharka. - Obawiam się, że nie będziemy jednak miały szans na wygranie konkursu, a wtedy zostaniemy bez pracy i pieniędzy. Zastanawiamy się, dlaczego oszczędności w szkołach zaczyna się od kuchni? Może skrzykniemy się wszystkie i zrobimy wspólny strajk? - zastanawia się. - To dla nas poniżające, jak jesteśmy traktowane. Aż się popłakałam, gdy usłyszałam, że kuchnie w pabianickich szkołach są niepotrzebne.

Losem kucharek nie przejmują się władze miasta, które postanowiły dokładnie zbadać efektywność ich pracy. Policzono dokładnie liczbę pracowników kuchni i posiłków, wydawanych w każdej szkole i przedszkolu. Wyniki były zaskakujące. Okazało się, że średnio w Przedszkolu nr 15 kucharka wydaje dziennie 113 posiłków, natomiast w gimnazjum nr 2 pracownik kuchni wydaje uczniom zaledwie 45 obiadków. Tylko 47 obiadów przypada na kucharkę w gimnazjum nr 3, w którym kuchnia jako pierwsza zostanie przekazana w prywatne ręce. Najwięcej posiłków przygotowywanych jest w Szkole Podstawowej nr 3, ale pracuje tam dużo kucharek. Średnia obiadowa obliczona przez urzędników to 65.

- Spośród 23 placówek oświatowych aż 12 to przedszkola, którym nie grożą zmiany w funkcjonowaniu kuchni - mówi Małgorzata Biegajło. - Oprócz gim- nazjum nr 3, jeszcze kilka innych szkół przymierza się do przekazania stołówek ajentom. Wszystko zależy obecnie od dyrekcji szkół.

Wiceprezydent Pabianic nie chciała mówić o tym, jak dużo miasto może zaoszczędzić z tytułu zmian w funkcjonowaniu kuchni. - Zobaczymy to na przykładzie gimnazjum nr 3 - powiedziała.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pabianice.naszemiasto.pl Nasze Miasto