Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Śledczy z Archiwum X szukają zabójców Henryka Stolarka, policjanta z Brzeźnia

Edward Mazurkow
Henryk Stolarek, starszy sierżant policji w Brzeźniu pod Sieradzem, zginął w 1994 roku pełniąc służbę. Choć od tej bestialskiej zbrodni upłynęło już ćwierć wieku, zabójcy wciąż pozostają bezkarni. Sprawą zainteresowali się policjanci z łódzkiego policyjnego Archiwum X, którzy zajęli się wyjaśnieniem zbrodni sprzed 25 lat.

Henryk Stolarek, starszy sierżant policji w Brzeźniu pod Sieradzem, zginął w 1994 roku pełniąc służbę. Zabójcy łomem roztrzaskali mu głowę, zadali kilka ciosów nożem i jeszcze żywego położyli na tylnej kanapie w radiowozie marki polonez, a potem zepchnęli auto do stawu w lesie. Łupem bandytów padł pistolet służbowy policjanta i 12 sztuk amunicji. Choć od tej bestialskiej zbrodni upłynęło już ćwierć wieku, zabójcy wciąż pozostają bezkarni.

- Prokuratura przeprowadziła wtedy szeroko zakrojone śledztwo. Akta sprawy liczą 21 tomów. Przesłuchano ponad tysiąc osób i zabezpieczono mnóstwo śladów biologicznych, fizykochemicznych, daktyloskopijnych i mechanoskopijnych. Część z nich będzie można znów poddać badaniom, m.in. DNA - mówi nadkom. Krzysztof Leszczyński, szef łódzkiego policyjnego Archiwum X, które zajęło się wyjaśnieniem zbrodni sprzed 25 lat.

Tajemniczy fiacik

St. sierż. Henryk Stolarek w chwili śmierci miał 38 lat. Mieszkał na wsi z żoną i dwójką małych dzieci. Pracował jako dzielnicowy i nieetatowy zastępca komendanta komisariatu w Brzeźniu. Uchodził za dobrego i skutecznego policjanta.

23 marca 1994 r. wieczorem zjadł z rodziną kolację, założył mundur i pojechał na komisariat.

Na samotny patrol wyruszył służbowym polonezem o numerach rejestracyjnych MOA 6901. Około godz. 22 radiowóz był widziany w pobliżu zajazdu „Tumidaj”. Dwie godziny później małżeństwo wracające samochodem z Opola do domu we wsi Kotlinki w gminie Szadek, zauważyło policyjnego poloneza i siedzącego w nim funkcjonariusza w pobliżu skrzyżowania drogi nr 14 z drogą wiodącą do Barczewa. Z ich zeznań wynika, że w pobliżu radiowozu zatrzymał się fiat 126p w jasnym kolorze. Jego kierowca podszedł do radiowozu i przez chwilę rozmawiał z policjantem. Fiacik odjechał w kierunku Złoczewa. Około godz. 2 radiowóz był widziany w Zapolu, gdy jechał w kierunku Barczewa. Tam też znów widziano białego fiata 126p, którym podróżowali dwaj mężczyźni. Prowadzącym śledztwo nie udało się trafić na ich ślad.

Łomem w głowę

Z ustaleń śledczych wynika, że do napadu na st. sierż. Stolarka doszło na trasie Zapole - Barczew. Tam właśnie, w pobliżu jednego z zakrętów, znaleziono odłamki szkła pochodzące z rozbitej tylnej lampy policyjnego poloneza. Zabezpieczone dowody wskazują, że w zabójstwie Henryka Stolarka uczestniczyło kilka osób dobrze znających teren. Jeden z napastników zgruchotał funkcjonariuszowi czaszkę twardym narzędziem, prawdopodobnie łomem. Zadano mu też kilka ciosów nożem i nieprzytomnego zawieziono nad leśny staw w pobliżu wsi Pyszków. Tam samochód wepchnięto do wody. Henryk Stolarek w tym czasie jeszcze żył...

Rano, 24 marca, zanurzonego w wodzie po dach policyjnego poloneza zauważył jeden z okolicznych mieszkańców. Mężczyzna powiadomił o tym leśniczego. Ten zaalarmował komisariat policji w Brzeźniu. Na polecenie śledczych strażacy wyciągnęli auto z wody. Zwłoki funkcjonariusza leżały na tylnej kanapie.

W radiowozie znaleziono dużo mikrośladów. Część zabezpieczonych włosów należała do Henryka Stolarka. Właścicieli pozostałych nie udało się jednak ustalić. Na tylnym zderzaku poloneza były ślady linii papilarnych. Prawdopodobnie zostawił je jeden z zabójców.

Śledztwo

Prokuratura przyjęła aż osiem wersji wydarzeń. Podejrzewano m.in., że zabójstwa dokonały osoby, które funkcjonariusz wziął pod lupę, prowadząc postępowania przygotowawcze. W obszarze zainteresowań śledczych znaleźli się m.in. trzej bracia, którzy włamali się do magazynu miejscowego przedsiębiorstwa handlującego sprzętem rolniczym i zostali zatrzymani przez Henryka Stolarka. Podejrzenia te wydawały się potwierdzać wyniki badań braci na wariografie. Procesowo jednak nie udowodniono im winy. Zakładano także, że zbrodni dopuścili się złodzieje, którzy w nocy z 23 na 24 marca 1994 r. ukradli sprzed hotelu w Łodzi BMW należące do obywatela Danii. Auto odnaleziono u pasera w pobliskim Stefanowie Barczewskim. Jednak i ten ślad nie prowadził do celu. W toku śledztwa ustalono też, że do 24 marca 1994 r. w pobliżu wsi Dębołęka odbywały się ćwiczenia, w których uczestniczyli żołnierze rezerwy. Czy to oni zabili policjanta? I ta wersja została wykluczona.

Postanowieniem prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Henryk Stolarek został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Zasługi za Dzielność.

Osoby, które wiedzą cokolwiek na temat zabójstwa policjanta proszone są o kontakt z łódzkim policyjnym Archiwum X. Telefon 42 6515007 lub 42 6652897.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zdunskawola.naszemiasto.pl Nasze Miasto