2 z 9
Poprzednie
Następne
Pijany ksiądz naciąga łódzkich taksówkarzy. Zamawia dalekie kursy za... "Bóg zapłać"
- Była godzina szósta rano, gdy do auta wsiadł ten mężczyzna i poprosił o kurs do małej miejscowości pod Radomskiem. Do przejechania było sto kilometrów w jedną stronę - relacjonuje pan Robert, który tego dnia rozpoczął pracę na postoju taksówek na dworcu Fabrycznym. - Następnie się przedstawił i powiedział, że jest księdzem oraz, że jedziemy do jego brata proboszcza tamtejszej parafii. Uwierzyłem mu. Czytaj więcej na następnej stronie