Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Są już wyniki zwłok trzech kotów, które zginęły w grudniu w Konstantynowie Łódzkim

Liliana Bogusiak-Jóźwiak
Liliana Bogusiak-Jóźwiak
Policja w Pabianicach wkrótce zakończy postępowanie w sprawie śmierci trzech kotów wolnożyjących . Znalazła je pod koniec grudnia Grażyna Jesionek, mieszkanka Konstantynowa, karmicielka kotów wolno żyjących, współpracuje z tamtejszą gminą. W godzinach popołudniowych pojechała wyłożyć karmę kilkunastu mruczkom na ul. Klonowej.

- W domku od strony pól znalazłam pierwszego kota, który miał krew w uszach – wspomina. - Pomyślałam, że musiał już nie żyć od doby lub dwóch, bo jego ciało było sztywne. Wtedy uznałam, że musiał go potrącić jeden z motocyklistów, którzy tędy lubią jeździć. W jednej z komórek, domki dla kotów ustawiłam w komórkach na skraju osiedla, drzwi były lekko uchylone. Przy wejściu leżał biały kot, a w środku w pomieszczeniu kolejny. Miał ranę kłutą tak dużą, że wyszły mu jelita. Gdy to zobaczyłam nie mogłam przestać płakać...Gdy się trochę uspokoiłam obeszłam ze znajomą, która tego dnia przyjechała ze mną dokarmiać koty, teren wokół komórek. Wołałam je, ale żaden się nie pojawił. Później uznałam, że te kilkanaście, które zwykle tu przychodziły musiały się bardzo przestraszyć.

Panie zdecydowały więc, że przewiozą martwe koty do zaprzyjaźnionej kliniki weterynaryjnej aby zabezpieczyć je w lodówce na potrzeby ewentualnego śledztwa. Kilka dni później pojechały na komendę policji w Pabianicach aby złożyć zeznania.

Nie wszyscy lubią koty

Koty, tak jak wspomniała wcześniej pani Grażyna, rzeczywiście musiały się bardzo wystraszyć. Przywódca stada pojawił się dopiero po tygodniu. Z dużej gromadki przez pierwsze dni na posiłki przychodziły tylko 3 najodważniejsze osobniki.

- Nikogo nie oskarżam, ale jakieś półtora roku temu mieszkający w pobliżu mężczyźni oświadczyli mi, że nie życzą sobie dokarmiania kotów, bo jak powiedzieli cytuję: „Koty im srają". Spytałam wtedy, czy ma je zamiar zabić? - wspomina kobieta. - Uświadamiałam im, że koty są pożyteczne wysterylizowane, wyłapują myszy. Opowiedziałam o sprawie urzędniczce w gminie, a ona obiecała mi, że porozmawia z tymi lokatorami. Potem już był spokój.

27 grudnia ub. roku policja w Pabianicach wszczęła postępowanie z ustawy o ochronie zwierząt. Ze wstępnych obrażeń wynikało, że zwierzęta mają rany kłute. Została zlecona sekcja zwłok.

Jak informuj nas kom. Ilona Sidorko, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Pabianicach, funkcjonariusze dysponują już opinią lekarza przeprowadzającego sekcję zwłok kotów. Wynika z niej, że mruczki mają jedynie rany kąsane, które zostały zadane przez zwierzęta większe od kotów. Ponieważ nie stwierdzono przestępstwa, sprawa będzie umorzona.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pabianice.naszemiasto.pl Nasze Miasto