Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Widzew - Jagiellonia Białystok 4:1 - Lider zdeklasowany w Łodzi

Jan Hofman
Marcin Robak zdobywa pierwszego gola dlaWidzewa.
Marcin Robak zdobywa pierwszego gola dlaWidzewa. Paweł Łacheta
Bez wątpienia dla postronnych obserwatorów zwycięstwo Widzewa z Jagiellonią było sporą niespodzianką. Jednak wysoka wygrana łodzian (4:1) z liderem nie była dziełem przypadku.

Podopieczni trenera Andrzeja Kretka wygrali jak najbardziej zasłużenie, byli zespołem zdecydowanie lepszym i w sobotni wieczór zdeklasowali pierwszą drużynę w tabeli. Taka postawa łodzian wzbudziła uznanie fanów.

To było najlepsze spotkanie widzewiaków w tej rundzie. Łodzianie wprawdzie wyżej wygrali ze Śląskiem Wrocław (5:2), ale w tamtym meczu mieli więcej problemów z rywalem, niż w sobotę z Jagiellonią. Teraz ich dominacja nie podlegała dyskusji.

Widzewiakom w odniesieniu wysokiego zwycięstwa nie przeszkodziły nawet spore zmiany w podstawowym składzie. Trener Andrzej Kretek musiał się na nie zdecydować, bowiem wielu zawodników ma problemy ze zdrowiem. Z tego powodu od pierwszej minuty zagrali Velibor Djurić, Ben Radhia i Jarosław Bieniuk.

Łodzianie zaskoczyli Jagiellonię konsekwencją i determinacją w grze obronnej. Lider nie potrafił sobie zupełnie poradzić z presingiem widzewiaków. A trzeba przyznać, że w sobotę żaden z gospodarzy nie odstawiał nogi i nie odpuszczał rywalowi. Odpowiednia porcja agresywności sprawiła, że przeciwnicy tracili natychmiast piłkę. Niemal każda próba przeprowadzenia akcji przez gości była przerywana już w okolicach trzydziestego metra od bramki strzeżonej przez Macieja Mielcarza.

Taka postawa gospodarzy zupełnie wybiła z rytmu zawodników trenera Michała Probierza. Jagiellonia sprawiała wrażenie zupełnie bezradnej, toteż jej piłkarze skupili się na rozgrywaniu piłki na własnej połowie. Dziesiątki podań wzdłuż boiska nie mogły zrobić żadnej krzywdy gospodarzom. W ósmej minucie widzewiacy wykonywali pierwszy rzut rożny. Piłkę uderzał Dudu, a trafiła na głowę dobrze ustawionego Marcina Robaka. Napastnik drużyny z al. Piłsudskiego dobrze przymierzył i chwilę później przyjmował gratulacje kolegów za zdobytą bramkę.

Szybko stracony gol podrażnił drużynę Jagi, jednak nadal nie mogła znaleźć skutecznego sposobu na oszukiwanie niezwykle konsekwentnie grającej drużyny Widzewa. Goście z Białegostoku pierwszy strzał oddali dopiero w szesnastej minucie, ale Mielcarz nie musiał interweniować, bo piłka poleciała daleko od słupka.

Chwilę później łodzianie zadali rywalowi kolejny cios. Darvydas Sernas będący na wysokości pola karnego rywala wycofał piłkę do Dudu. Brazylijczyk kolejny raz dokładnie z lewej strony dośrodkował w pole karne, a tam Marcin Robak kapitalnie uderzył głową i piłka tuż przy słupku wylądowała w siatce Jagiellonii. Trzeba przyznać, że gol był przedniej urody.

Trener Jagiellonii widząc, że obrana taktyka nie zdaje zupełnie egzaminu, zdecydował się w 35 minucie na zmianę. Na boisku pojawił się Kamil Grosicki. Nie wpłynęło to jednak na poprawę gry jego zespołu. Widzew nadal dominował na boisku, a zawodnicy z Białegostoku sprawiali wrażenie zupełnie zagubionych. W 37 minucie łodzianie przeprowadzili kolejną składną akcję, lecz Velibor Djurić nie zdołał jej wykończyć celnym strzałem.

Podopieczni trenera Andrzeja Kretka dobrą grę w tej części spotkania udokumentowali trzecim golem. Akcję rozpoczął Piotr Grzelczak. Piłka trafiła na prawą stronę do Darvydasa Sernasa. Napastnik reprezentacji Litwy popisał się dokładnym zagraniem w pole karne, a tam jego partner z drużyny narodowej – Mindaugas Panka – efektownym strzałem głową (tzw. szczupakiem) pokonał Grzegorza Sandomierskiego.

O przewadze łodzian w tej części gry świadczyło to, że Jagiellonia oddała pierwszy celny strzał dopiero w 44 minucie spotkania. Na próbę zdecydował się Kamil Grosicki, lecz Mielcarz spisał się bez zarzutu.

W 55 minucie meczu było 4:0. Tym razem w rolę asystenta wcielił się Robak. Widzewski napastnik z lewej strony dośrodkował po ziemi w pole karne Jagiellonii. W piłkę nie zdołał trafić wbiegający na piąty metr Sernas. Na szczęście akcję zamknął Piotr Grzelczak, który silnym strzałem zmusił do kapitulacji Sandomierskiego.

Wysokie prowadzenie łodzian sprawiło, że później nie grali już z taką konsekwencją i determinacją. Goście kilka razy wypracowali sobie sytuacje podbramkowe. Jedną z nich zamienili na bramkę. Po wrzutce z prawej strony Grosickiego, Mielcarz źle obliczył lot piłki, a ta przeleciała nad jego rękami. Z prezentu skorzystał stojący za jego plecami Tomasz Frankowski, kierując głową piłkę do pustej bramki.

W 80 minucie pojawił się debiutujący w Widzewie Damian Radowicz. Mało brakowało, aby pierwszy mecz w ekstraklasie zakończył zdobyciem gola. Młodemu piłkarzowi zabrakło odrobiny rutyny, ale szansa była ogromna.

Widzew – Jagiellonia Białystok 4:1
1:0 – Robak (8), 2:0 – Robak (17), 3:0 – Panka (43), 4:0 – Grzelczak (55), 4:1 – Frankowski (77).
Żółta kartka: Dudu (Widzew).
Sędziował Sebastian Jarzębak (Bytom).
Widzów 9 000.
Noty widzewa w rankingu "Złote Buty": Mielcarz 6 – Radhia 7, Pinheiro 7, Bieniuk 7, Dudu 7 – Grzelczak 8 (82, Lisowski), Panka 8, Djurić 6 (80, Radowicz 1) Broź 7 – Sernas 7, Robak 9 (90+1, Grzelak).
Jagiellonia Białystok: Sandomierski - Kascelan, Skerla, Kijanskas, Norambuena - Kupisz (62, Essomba), Grzyb, Hermes, Lato (46, M. Burkhardt) - Frankowski, Trytko (35, Grosicki).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pabianice.naszemiasto.pl Nasze Miasto