- Będziemy stosować wszelkie możliwe środki, do strajku włącznie. Chociaż wcale nie musimy go robić, bo co się stanie, gdy pięciu kierowców zaśpi do pracy? Przecież raz na dwadzieścia lat każdemu może się to zdarzyć. A w rezerwie nie ma nikogo - mówi Tomasz Rzepkowski, przewodniczący Związku Zawodowego Kierowców i Motorniczych w MZK.
Załoga spółki ma żal przede wszystkim do władz miasta, że nie wywiązały się z obietnicy podnoszenia pensji chociaż o stopień inflacji. I że najważniejszą sprawą jest dla prezydenta Zbigniewa Dychto pabianicki szpital.
- Ostatnie podwyżki były pod koniec 2010 r., w ubiegłym roku nie dostaliśmy żadnych. Nie możemy pozwolić, by w tym taka sytuacja się powtórzyła - dodaje Tomasz Rzepkowski.
Władze Pabianic nie zgodziły się na przywrócenie pracownikom MZK i ich rodzinom uprawnień do korzystania z bezpłatnych przejazdów środkami miejskiej komunikacji - to przepełniło czarę goryczy.
- Kiedyś zrezygnowaliśmy z nich dobrowolnie, ale pod jednym warunkiem: że inne ulgi też zostaną zniesione. Ostatecznie te pozostałe zachowano, tylko naszych nie - stwierdza Tomasz Rzepkowski.
Od Jarosława Habury, prezesa MZK, usłyszeliśmy, że w sprawie podwyżek rozmowy z pracownikami cały czas trwają. I będą kontynuowane z władzami Pabianic.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?