Do późnych godzin popołudniowych raz po raz dochodziło tam do stłuczek. Woda popłynęła wartkim strumieniem aż do ul. Zamkowej i w mig zamarzła. Nawierzchnia była tak śliska, że samochód, który zatrzymał się na czerwonym świetle na św. Jana mógł ruszyć tylko z drugiego biegu.
Wśród pojazdów, które uległy kolizji był autobus linii 1 - około godz. 15 w jego tył wjechał opel zafira.
- Hamowałam już od skrzyżowania ze św. Rocha, jak tylko zobaczyłam, że auta stoją na światłach i nie zdążyłam, choć autobus stał na wysokości biblioteki! Taka tu szklanka - mówiła Agnieszka Chudzik z opla.
Przybyli na miejsce policjanci ocenili, że ślizgawka owszem jest, ale winę za kolizję ponosi kierująca oplem, bo nie dostosowała prędkości do warunków na drodze...
- Lód pojawił się nagle, jak mogłam to przewidzieć? - pyta rozżalona pani Agnieszka.
- Ja sama dwie stłuczki dziś widziałam, a moja pracownica cztery! - opowiada właścicielka sklepu przy ul. św. Rocha.
Okoliczni mieszkańcy nie mogli pojąć, czemu ślizgawka nie została zlikwidowana zaraz po awarii.
- Rano cztery razy jezdnie te zostały posypane piaskiem z solą - mówi Andrzej Różański, inżynier miasta. - Dwa razy sprzęt pojechał tam też po południu, jednak przy takim mrozie nawet sól nie pomaga na oblodzenie.
Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?