MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

W pożarze przy Grabowej zginęły dwie osoby

(pat)
Dwie ofiary śmiertelne - to bilans pożaru budynku przy ul. Grabowej 24.

Ogień wybuchł na poddaszu drewnianego domu. Tam strażacy znaleźli 51-letniego Janusza K. Drugi z mieszkańców, poruszający się na wózku inwalidzkim 57-letni Marian D., zmarł po przewiezieniu do szpitala.

Dramat rozegrał się wczoraj w nocy. Kilka minut po godz. 22 jadący ul. Grabową kierowca zauważył kłęby dymu i zaalarmował straż.

- Na miejscu zobaczyliśmy biegających z wiadrami ludzi, którzy wodą z ulicznych hydrantów próbowali gasić ogień - informuje st. str. Szymon Giza, rzecznik prasowy straży pożarnej. - Próby były bezskuteczne, bo pożar rozwijał się bardzo szybko.

Płonęły korytarz i klatka schodowa na poddaszu, płomienie objęły również dach, nad którym kłębił się widoczny z daleka dym. Straż walczyła z żywiołem w aparatach powietrznych.

- W pewnej chwili usłyszeliśmy krzyk: "Tam na górze jest pan Janek!" - relacjonuje Szymon Giza. - Mężczyzna znajdował się w swoim mieszkaniu na poddaszu. Znaleźliśmy go skulonego na łóżku i natychmiast ewakuowaliśmy.

Strażakom nie udało się reanimować 51-letniego Janusza K. Zespół ratownictwa medycznego próbował pobudzić pracę serca za pomocą defibrylatora. Bezskutecznie. O godz. 22.43 lekarz stwierdził zgon. Mężczyzna miał poparzenia drugiego stopnia.

Pozostałych sześciu lokatorów kamienicy - małżeństwo z dwojgiem dzieci (10-letnią dziewczynką i 2-letnim chłopcem) oraz 52-letnia kobieta i 53-letni mężczyzna, zamieszkałych na parterze, zdołało uciec przed szalejącym żywiołem. Wynieśli również niepełnosprawnego sąsiada - Mariana D.

- Przenieśliśmy go do karetki, gdzie ratownicy podali mu tlen. Zmarł jednak w szpitalu z powodu zatrzymania akcji serca. Okazało się bowiem, że miał wszczepiony rozrusznik - dodaje Szymon Giza.

Akcja gaśnicza trwała półtorej godziny. Brało w niej udział 34 strażaków, trzy karetki, pogotowie energetyczne oraz policja. Poddasze spłonęło doszczętnie, nadpalone są schody i pozalewane mieszkania na parterze.

- Lokatorzy nie wrócą już do tego budynku, będzie on rozebrany - informuje Teresa Ochman, kierownik Rejonu Obsługi Mieszkańców nr 2, w zarządzie którego był drewniak. - Mieszkańcy mają już przydzielone mieszkania zastępcze.

Sprawę badają pabianicka policja i prokuratura.

Przyczyną pożaru było zaprószenie ognia. Prawdopodobne spowodował je zmarły Janusz K.

- Nadużywał alkoholu, na poddaszu wciąż odbywały się libacje. Zdarzyło mu się już kiedyś rozpalić w mieszkaniu ognisko - twierdzą sąsiedzi. - To nie był pierwszy pożar w tym domu.

od 7 lat
Wideo

Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pabianice.naszemiasto.pl Nasze Miasto